Drogi Tato! Być może śledzisz ostatnio różne gorące dyskusje, a może sam w nich uczestniczysz. Mnie do prawniczej dyskusji zainspirował wpis Pani Mecenas Anny Koziołkiewicz-Kozak: Po co gejom ślub skoro mogą
Wymóg uczciwości intelektualnej, na który powołuje się Pani Mecenas nakazuje bardzo jasno podkreślić jedną kwestię. Małżeństwo to nie tylko prawa (przywileje, czy jak zwał, tak zwał), ale także obowiązki. Polski Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy definiuje je bardzo jasno, o czym już pisałam, ale powtórzę. Małżonkowie są zobowiązani do: wspólnego pożycia, wzajemnej pomocy i wierności, przyczyniania się do zaspokajania potrzeb rodziny, czy współdziałania dla dobra rodziny.
I również – a może nawet przede wszystkim to – dostaje się w „pakiecie” przy zawarciu małżeństwa. Może zabrzmi to banalnie, może zbyt górnolotnie – ale jest to swego rodzaju odpowiedzialność za małżonka. Nie są to tylko pustobrzmiące słowa. Naruszenie tych obowiązków może – w konkretnych okolicznościach – doprowadzić nie tylko do samego rozpadu relacji, ale nawet do alimentowania byłego małżonka po rozwodzie. Trzeba o tym przypomnieć, żeby ktoś kiedyś nie był zaskoczony, że „pakiet” nie jest wcale taki „LUX” jak się spodziewał, bo zawiera jakieś ukryte (nomen omen) koszty.
Nie zgadzam się z refleksją Pani Mecenas, że w chwili zawierania małżeństwa nie wymaga się od obywatela wiedzy prawnej. Może stricte prawnej jako takiej – rzeczywiście nie. Faktycznie, nikt nikogo nie egzaminuje z podatku od spadków i darowizn, z grup podatkowych, czy terminów do dopełnienia formalności przy zwolnieniach. Ale wymaga się świadomości praw i obowiązków małżeńskich. Jest to przecież element przysięgi małżeńskiej, która brzmi: „świadomy(a) praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczam, że wstępuję w związek małżeński…” Powinno się więc wiedzieć, co tak naprawdę oznacza małżeństwo ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Drogi Tato! Jak więc widzisz, warto, byś pamiętał, co jest w „pakiecie” małżeńskim, że są w nim również obowiązki. Niezależnie od tego, z kim i jak jesteś związany.
{ 5 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Uczciwość intelektualna karze zapytać:
A co stoi na przeszkodzie by odpowiedzialność partnera (za partnera) zrównać z odpowiedzialnością małżonka (za małżonka)?
Tyle tylko, że przypuszczam, że większość „nupturientów” wygłasza tą formułkę, bez głębszego zastanowienia, co ona właściwie oznacza i na jakie przepisy się przekłada.
Gdy natomiast trzeba świadomie coś uregulować, co nie jest uregulowane domyślnie, to zwykle trzeba troche poczytać i dowiedziec się na ten temat. I w tym sensie p. Koziołkiewicz-Kozak jest jednak bliższa prawdy.
Jak zwykle, miło mi ogromnie być źródłem inspiracji 🙂
„Brak wymogów co do wiedzy prawnej” to oczywiście pewnien skrót myśłowy. W tym wypadku chodziło konkretnie o to, że zawierając małżeństwo nie trzeba znać się na tym, jak doprowadzić do do uzyskania takich praw, jak wspólne nazwisko, wspólność majątkową, prawo wzajemnej reprezentacji, prawo do informacji, czy prawo do dziedziczenia. Bo dostaje się to „z automatu”, jako „załącznik” do oświadczenia o wstąpieniu w związek małżeński.
Oczywiście dobrze by było, gdyby osoby zawierające małżeństwo miały świadomość łączących się z tym obowiązków. Z tym nie zamierzam dyskutować, bo oczywiście zgadzam się.
Część osób zresztą świadomie nie decyduje się na zawarcie małżeństwa właśnie ze względu na to, jakie skutki prawne się z nim wiążą i pozsotają w związkach nieformalnych. Na przykład zdarza się, że osoby starsze mające dorosłe dzieci z poprzednich związków nie pobierają się, żeby nie wprowadzać zamieszania w sprawy spadkowe.
Natomiast chodzi o to, by wszyscy „świadomi praw i obowiązków” mieli wybór, czy chcą zawrzeć małżeństwo, czy też nie. Czyli o tak pryncypialna zasadę, jaką jest równośc wobec prawa.
Witam! Bardzo dziękuję za odwiedziny i żywą dyskusję. Wszyscy są zgodni co do jednego – o obowiązkach małżeńskich mówi się za mało…A jednak warto, by nie być zaskoczonym i nie powtórzyć za A. Schopenhauerem, że: „ożenić się to jest pozbawić się połowy swoich praw i podwoić w zamian swoje obowiązki.”… Pozdrawiam!
To pesymista straszny był (Schopenhauer) 😉 …
Pozdrawiam!